Cierpienie i Krzyż

Stulecie śmierci o. Franciszka Marii od Krzyża Jordana
Założyciela Salwatorianów i Salwatorianek
"O krzyżu, bądź pozdrowiony! O krzyżu, bądź pozdrowiony, jedyna nadziejo!" (DDI/180)
Dzisiaj w kolejną niedzielę naszych spotkań z o. Franciszkiem Jordanem, przechodzimy do treści, które są nam dobrze znane. Nie tylko w kontekście przeżywanego obecnie Wielkiego Postu, gdyż każdy z nas doświadczył w codzienności swojego życia – bardziej lub mniej – trudu, cierpienia, ciężaru krzyża. Doświadczenie owego brzemienia, ucisku, nie było obce również o. Jordanowi. Dziennik Duchowy, w którym notował swoje wewnętrzne poruszenia, odkrywa przed nami także i tę stronę życia duchowego Ojca Założyciela – stronę duchowych zmagań, ogromnych cierpień wewnętrznych, poczucia samotności, lęku, bezsilności oraz świadomości własnego grzechu. Tak zanotował: „Początek zgryzoty i strapienia. Jak długo jeszcze, Panie, pozwalasz prześladować mnie siłom ciemności? Kiedy Twoja Wszechmoc je zniszczy, bym ja mógł głosić Twoją chwałę. Cóż jest trudniejsze dla obywatela ziemi (człowieka) niż sytuacja, kiedy Bóg od niego się odwróci, pozostawiając go samemu sobie? (…) o, Panie przyjmij dni mojej zgryzoty jako zadośćuczynienie za moją winę! Dzień i noc wołam do Ciebie, a jest tak, jakbyś nie słyszał mojego błagania.” (2.2.1875, DDI/6-7). To, co jednak przykuwa uwagę w jego zapiskach, to fakt iż mimo przeżywanego cierpienia, pozostaje wierny swojej dziecięcej ufności w Bożą Opatrzność. Pisał: „W moich cierpieniach i smutkach powinienem tylko w Bogu i z Bogiem szukać pocieszenia.” (1883, DDI/169); „Nie trać nigdy nadziei, nie zniechęcaj się, lecz ufaj Bogu, choćbyś nawet był dręczony przez szatana ciężkimi doświadczeniami i niebezpieczeństwami, ponieważ Pan może jednym słowem uśmierzyć nawałnicę i rozpędzić ciemności.” (27.2.1878, DDI/94). Mimo przeżywanych trudów, zachęca samego siebie jeszcze bardziej do tego, aby nic nie przeszkodziło mu w wypełnieniu woli Bożej, której wyrazem jest czynienie dobra wszystkim i wszędzie. Napisał: „Niech ani zewnętrzne, ani wewnętrzne cierpienia nie powstrzymują cię przed czynieniem dobra, nawet gdyby nieprzyjaciel kreślił przed tobą ponurą przyszłość i gdyby wszystko według ciebie, chciało cię nastrajać do smutku!” (DDI/23). Doświadczając wewnętrznych walk, duchowych utrapień, starał się znosić je w bliskości z Jezusem i to Jezusem Ukrzyżowanym. Czasem prosił Boga o umocnienie, innym razem o to, by zabrał owe ciężkie doświadczenia czy pokusy. Niekiedy były one tak silne, że przeżywanie ich wyrażało się w cichym westchnieniu bądź w samym tylko milczącym (niemym) ale bolesnym trwaniu. Kierował wówczas swoje myśli ku Chrystusowi: „Mój Królu, Ty wiesz przecież, co znaczy być kuszonym; zlituj się nade mną i zabierz ode mnie pokusę lub daj mi siłę ją przezwyciężyć!” (1878, DDI/66).
W trudnościach które nieraz go przerastały wołał do Ojca przez rany i krew Jego Umiłowanego Syna:
„Wszechmogący Ojcze, popatrz na Krew Twojego Jednorodzonego Syna, popatrz na rany Twojego Jednorodzonego Syna, popatrz na Twojego ukrzyżowanego Jednorodzonego Syna, popatrz na Jezusa Zbawiciela świata! Wysłuchaj mnie! Wysłuchaj mnie! Powstań, przyjdź mi z pomocą! Wspomóż mnie potężną dłonią!” (29.1.1903, DDII/46). W tej modlitwie o. Jordan woła do Boga Ojca, przywołując drogę boleści jaką przeszedł Chrystus, przez rany, krew aż do śmierci na krzyżu, na którym dokonało się zbawienie człowieka. W ten sposób jakby na nowo chciał sobie uświadomić i nie zapomnieć, jaką cenę zapłacił Jezus aby człowiek mógł żyć! Chce pamiętać w Kim może pokładać nadzieję, Kto jest jego jedyną pomocą – to Ten, który z miłości do człowieka oddaje swoje życie na krzyżu.
Korzystając z zapisków św. Tomasza a Kempis zawartych w książce „O naśladowaniu Chrystusa”, zanotował fragment w którym sam sobie stawia pytanie, konfrontując jakby swoje obawy, być może swój opór przed krzyżem, z drogą którą przebył Zbawiciel. Pisał: „Dlaczego boisz się nieść krzyż, przez który wchodzi się do Królestwa? W krzyżu jest zbawienie, w krzyżu jest życie. W krzyżu jest bezmiar niebiańskich rozkoszy. W krzyżu jest pełnia świętości. Weź więc swój krzyż i naśladuj Jezusa! Tak wejdziesz do życia wiecznego!” (1886, DDI/189). Ojciec Jordan miał ogromną świadomość tego, iż Zgromadzenie które powołał do istnienia, poświęcone Jezusowi Chrystusowi Zbawicielowi świata, nie może pójść inną drogą, niż tą którą wybrał Jezus dla zbawienia człowieka – nie ma innej drogi zbawienia! „Tak jak cierpienie Chrystusa było drogą do chwały, tak naszą drogą jest współcierpieć z Jego cierpieniami.” (DDI/34). Dlatego kiedy czasem odczuwał zniechęcenie co do realizacji powołania założycielskiego z powodu różnych przeszkód czy trudności, tak siebie upominał i przynaglał z gorliwością: „Przez Niego, Ukrzyżowanego, w Nim, Ukrzyżowanym, z Nim, Ukrzyżowanym, rozpocznij, kontynuuj i wytrwaj w misji dla chwały Bożej i zbawienia dusz.” (DDI/118); „Wpatruj się często w Niego, jak umiera na krzyżu i rozważaj przy tym Jego świętą wolę, którą tak uroczyście wyraził przed swoją śmiercią w modlitwie arcykapłańskiej!” (DDI/119). Przekonany o tym, że krzyż Chrystusa jest wpisany w życie każdego kto chce iść za Nim, przyjął go z miłością. W czasie składania swojej profesji zakonnej, w Niedzielę Palmową 1883 roku, w Bazylice św. Piotra, ks. Jordan wybrał dla siebie imię „Franciszek Maria od Krzyża”. W swoim Dzienniku zapisał znaczenie nowego imienia: „(…) krzyż jest twoim życiem, krzyż jest twoim zbawieniem, krzyż jest twoją koroną, krzyż jest twoją chlubą, krzyż jest twoją nadzieją, krzyż jest twoją tarczą, krzyż jest twoją obroną, krzyż jest twoim udziałem, krzyż jest twoją radością.” (DDI/179). Stanowczo i z mocą podkreślał, że krzyż musi być także wpisany w życie i posłannictwo każdego salwatorianina i każdej salwatorianki. Tak mówił do pierwszych misjonarzy, których posyłał do Assam w Indiach: „Krzyż (…) z tym znakiem zwyciężycie narody, zwyciężycie piekło. Przed nami krzyż wziął na siebie Boski Zbawiciel (…) Obejmował go aż do chwili, gdy pośród straszliwych boleści oddał swoje życie w ręce swego Ojca Niebieskiego. W ten sposób zwyciężył świat! Wy również zwyciężycie przez krzyż i cierpienie! Tak, będziecie cierpieć, nie sądźcie, że będzie inaczej! Ale mówię wam: im więcej cierpicie, tym większe będzie wasze zwycięstwo! Im więcej apostoł cierpi, tym bardziej przyczynia się do zbawienia dusz! Dzieła Boże wzrastają tylko w cieniu krzyża. Musicie ratować dusze (ludzi) przez pracę, wysiłek, pot, a nawet przez krew! Jeśli czasami będzie wam ciężko, popatrzcie na waszego Boskiego Mistrza, wiszącego na krzyżu między ziemią a niebem, opuszczonego przez Boga i ludzi! A kiedy zagrażać wam będą wzburzone fale, kiedy będzie wam się zdawać, że toniecie, popatrzcie na krzyż, a na nowo ogarnie was radość i na nowo będziecie walczyć i cierpieć. Trwajcie, wytrwajcie aż do końca! (Pożegnanie pierwszych misjonarzy wyjeżdżających do Assam, 17.01.1890).
Jakaż to piękna zachęta i dla nas wszystkich, jak bardzo aktualna w czasach, kiedy tak wielu traci wiarę, upada, uciekając od podjęcia trudów, przeżywania cierpienia, ukochania krzyża. Utożsamiamy krzyż jedynie ze śmiercią, podczas gdy z niego bije źródło miłości i życia. Kontemplując Chrystusa na krzyżu, zgłębiamy tajemnicę Jego miłości do nas oraz dotykamy sensu posłuszeństwa. Uczymy się kochać a także podejmować trud posłuszeństwa woli Ojca. Ojciec Jordan zachęca przy tej okazji słowami: „Obojętnie jakie cierpienia, doświadczenia, troski, lęki, upokorzenia, spadną na ciebie, mów zawsze z głębi twego serca: bądź wola Twoja!” (DDI/18).
Miłość płynąca z krzyża Jezusa Chrystusa, przepełniała serce o. Jordana. Dziecięca ufność z jaką przychodził do Zbawiciela i pewność, że zostanie wysłuchany, dodawały mu śmiałości aby prosić o więcej. Spróbujmy w czasie tego Wielkiego Postu, spojrzeć na krzyż jako źródło życia i miłości. Miłości, która czeka na chwilę naszej refleksji, która chce wziąć na siebie wszystkie nasze cierpienia i zmagania; Miłości, która cierpliwie oczekuje naszego nawrócenia i zawsze chce przebaczyć. A nade wszystko królować w naszych sercach.
„Wytrwaj w cierpieniu i w krzyżu! O, wytrwaj mocno i heroicznie! Odwagi moje dziecko! Zobacz mnie na krzyżu! O, wytrwaj, o, wytrwaj cierpliwie! Obejmij krzyż i ucałuj go! Wnet nadejdzie poranek wielkanocny!” (DDI/175).
Goczałkowice-Zdrój 11.03.2018 r.
s. Barbara Szczygieł SDS