Misja w Nazarecie - Tydzień Misyjny 2018
Trwa Tydzień Misyjny. Kolejna z naszych Sióstr misjonarek, dzieli się pięknym świadectwem swojego życia i posłannictwa w Ziemi Świętej a konkretnie w Nazarecie. Mówi o codzienności, realizacji powołania w charyzmacie salwatoriańskim oraz o ogromnym zainteresowaniu wiarą, szukaniu odpowiedzi i potrzebie modlitwy ze strony dzieci i młodzieży wśród których pracuje. O tym wszystkim opowiada s. Barbara Kowalska SDS.
Misja w Ziemi Świętej
Kilka informacji ogólnych
Siostry Salwatorianki przybyły do Ziemi Świętej w 1958 r. na zaproszenie biskupa Kościoła obrządku grekokatolickiego. Początkowo prowadziły sierociniec a następnie szkołę gospodyń domowych dla dziewcząt w Nazarecie oraz pracowały w szpitalu w Ramallah i w niższym seminarium w Bet Sahour. Obecnie Siostry pochodzące z 8 krajów (Niemcy, Austria, Szwajcaria, Polska, Indie, Filipiny, Sri Lanka, Kongo) posługują w trzech państwach Ziemi Świętej (Jordania, Palestyna, Izrael).
W Amannie (Jordania) Siostry pracują w Caritas oraz pomagają migrantkom z Azji, które przyjechały za pracą do Jordanii i są wyzyskiwane na różne sposoby – Siostry odwiedzają migrantki, które trafiły do więzień, organizują opiekę duszpasterską dla pracownic fabryk, we współpracy z ambasadami pomagają zorganizować potrzebne dokumenty dla tych migrantek, które chcą wrócić do krajów, a których paszporty zostały odebrane przez pracodawców.
W Emmaus (Autonomia Palestyńska) Siostry prowadzą Dom Opieki dla starszych i niepełnosprawnych kobiet oraz od niedawna wydział pielęgniarski będący częścią Uniwersytetu Betlejem. W kulturze arabskiej niepełnosprawność zarówno umysłowa jak i fizyczna jest znakiem przekleństwa i powodem do wstydu dla rodziny, dodatkowo kobieta w tej kulturze nie jest darzona zbyt wielkim szacunkiem. Kobiety niepełnosprawne często są porzucane, trzymane w komórkach ze zwierzętami albo zabijane, dlatego tak ważne jest miejsce gdzie mogą znaleźć opiekę, miłość i życzliwość. Wydział pielęgniarski przy Domu Opieki powstał z myślą stworzenia możliwości studiowania dla młodzieży okupowanej Palestyny, co jest dla nich szansą na znalezienie pracy, poszerzenie horyzontów myślowych, nabranie szacunku dla chorych i potrzebujących oraz lepszą przyszłość.
W Nazarecie (Izrael) Siostry prowadzą szkołę Al Mukhalles (Zbawiciela) kształcącą dzieci arabskie od przedszkola do matury. W 85% są to chrześcijanie arabscy różnych wyznań i obrządków (grekokatolicy, rzymsko-katolicy, prawosławni, anglikanie, baptyści, protestanci, koptowie i maronici), a około 15% uczniów stanowią muzułmanie. Arabowie mieszkający na terenie Izraela, mają wprawdzie swoje prawa, ale są obywatelami drugiej kategorii; ponad to ci będący chrześcijanami nie zawsze są tolerowani przez pozostałe środowisko arabskie, w większości muzułmańskie. Dlatego dobre wykształcenie jest dla nich ważnym czynnikiem wpływającym na znalezienie dobrej pracy, szacunku i normalnego życia w tym skomplikowanym kulturowo, religijnie i politycznie kraju.
Specyfika Nazaretu
Nazaret jest jednym z większych miast leżącym w Galilei, na północy Izraela. Jest to także największe miasto na terenie Izraela zamieszkałe przez społeczność arabską oraz miasto z największym procentem chrześcijan. Z ok. 75 tys. Mieszkańców ok. 25% stanowią chrześcijanie różnych obrządków (podczas gdy w całym państwie Izrael chrześcijanie stanowią zaledwie 2% populacji). Miasto ma też swoją małą autonomię (np. językiem wykładowym w szkołach jest arabski, dniem wolnym jest niedziela, a nie sobota jak w reszcie kraju). Te czynniki wpływają na fakt, że Nazaret jest miejscem bardzo praktycznego przeżywania dialogu międzyreligijnego i ekumenicznego.
Może samo słowo „dialog” to za dużo powiedziane, ale można zaobserwować w Nazarecie spokojne współistnienie islamu i chrześcijaństwa. Dość duży procent chrześcijan oraz miejsca pielgrzymkowe związane ze Zwiastowaniem, dzieciństwem i ukrytym życiem Jezusa wpływają na spokojne współistnienie tych dwóch wielkich religii. Wprawdzie zdarzają się konflikty rodzin/ klanów z ciągnącymi się przez pokolenia krwawymi zemstami, ale są one zwykle spowodowane jakąś sprzeczką rodzinną zazwyczaj na tle finansowym, a nie religijnym. Nazaret nie posiada przemysłu, życie miasta opiera się głównie na przybywających pielgrzymach oraz na pracy w dwóch sektorach zdominowanych przez zgromadzenia zakonne – szkolnictwie i opiece zdrowotnej. Oprócz sklepów z pamiątkami, restauracji i małych sklepików rodzinnych, większość mieszkańców jest zatrudniona w szkołach prowadzonych przez różne zgromadzenia zakonne (Salwatorianki, Salezjanki, Salezjanie, Franciszkanki, Franciszkanie, szkoły diecezjalne – grekokatolickie i rzymskokatolickie, Baptyści) oraz w szpitalach I domach opieki, również prowadzonych przez zgromadzenia zakonne I ruchy religijne (Szarytki, Bonifratrzy, YMCA, Siostry Św. Anny – dom starców, Don Guanella – szkoła specjalna). W tych instytucjach muzułmanie i chrześcijanie pracują wspólnie dla dobra swojej społeczności. Dzielą nie tylko pracę, ale też codzienne problemy i radości – pogrzeby, wesela, sukcesy dzieci, święta religijne. Ponadto duch chrześcijański obecny w tych instytucjach zachęca do wzajemnego szacunku i zrozumienia.
Jeśli chodzi o dialog ekumeniczny, to słowo „dialog” jest niewystarczające, jest to bardziej ekumenizm praktyczny. Jedną z głównych przyczyn tego ekumenizmu jest zapewne fakt, że chrześcijanie stanowią mniejszość religijną i po prostu chcą się „trzymać razem”. Ponad to, w kulturze arabskiej, także tej chrześcijańsko-arabskiej, panuje zasada, że żona przyjmuje wyznanie/ religię męża. I znowu wracając do tego, że chrześcijanie są mniejszością religijną, jeśli chcą zachować swoje chrześcijaństwo, nie szukają swoich partnerów życiowych tylko w obrębie własnego wyznania, ale wśród chrześcijan w ogóle. Przez, a może dzięki, takim małżeństwom między-obrządkowym mąż i żona nie potrzebują żadnych dysput teologicznych, tylko w jedną niedzielę idą do kościoła np. grekokatolickiego, w następną do cerkwi, albo rzymskokatolickiego, bo przecież wszędzie tam jest obecny Pan Jezus. Także wśród księży widać potrzebę jedności chrześcijan. Wielu kapłanów ma pozwolenie na celebrowanie Eucharystii w kilku obrządkach. Ostatnio także na święcenia diakona grekokatolickiego, biskup grekokatolicki zaprosił biskupa prawosławnego i jego kapłanów, a na koniec Mszy poprosił go o wspólne błogosławieństwo.
Moja misja
Moja misja w Nazarecie zaczęła się trochę ponad dwa lata temu. Szkoła, którą tutaj mamy jako Siostry Salwatorianki jest wielkim polem duszpasterskim. We wspólnocie są obecnie cztery siostry (z Niemiec, Austrii, Indii i Polski): jedna odpowiedzialna za finanse i będąca przedstawicielkom Sióstr w zarządzie szkoły, i trzy siostry zaangażowane duszpastersko. Jako obywatelki innych krajów niż Izrael nie mamy wprawdzie pozwolenia na oficjalną pracę zawodową – czyli nie możemy być zatrudnione jako nauczycielki, ale to nie znaczy, że nie mamy co robić.
Główną i całoroczną aktywnością duszpasterską jest organizowanie dni skupienia – dla każdej klasy (od 1 do 12, każda od A do C) osobno. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie. Każda klasa ze swoim wychowawcą, siostrami i księdzem ma swój własny dzień (od ok. godz. 8.30 do 13.30), poświęcony na refleksję nad swoją wiarą. W programie takiego dnia jest Msza Święta, konferencja, jakiś rodzaj aktywności w zależności od wieku uczniów, a ze starszymi klasami także odwiedzenie jakiegoś miejsca świętego w Galilei. Co roku takie dni skupienia mają także swój temat przewodni np. w Roku Miłosierdzia tematem były „dzieła miłosierdzia z Matką Teresą z Kalkuty”, a w ubiegłym roku szkolnym, obchodząc przygotowanie do jubileuszu 100-lecia śmierci o. Franciszka Jordana, Założyciela Sióstr Salwatorianek, tematem przewodnim było jego życie i dążenie do wypełnienia powołania mimo przeciwności życiowych.
Następną naszą aktywnością duszpasterską jest animowanie świąt. W ciągu roku liturgicznego poczynając od procesji szkolnej na święto Podwyższenia Krzyża 14 września (bardzo ważne święto dla Kościoła Wschodniego), poprzez dodatkowy różaniec z pogadanką dla chętnych przed lekcjami w październiku (dodatkowy – ponieważ normalnie każdy dzień szkolny zaczyna się wspólną obowiązkową modlitwą na boisku szkolnym o 7:50), przygotowanie kolędników na Trzech Króli, samochodu i dzieci do miejskiej parady Bożonarodzeniowej, aż po dodatkowe przedlekcyjne, grekokatolickie modlitwy wielkopostne, procesję Palmową i Drogę Krzyżową korytarzami szkolnymi (każda klasa z wychowawcą po kolei rozważają poszczególne stacje umieszczone na korytarzu szkolnym), apel Wielkanocny i przedlekcyjne nabożeństwa majowe.
Oprócz tego wszystkiego codzienne życie szkolne. Czyli po porannej Mszy w bazylice Zwiastowania i arabskim śniadaniu (jogurt naturalny z dżemem lub z oliwą i oliwkami i do tego chleb-pita), biegniemy do szkoły, gdzie do południa mamy swoje „obowiązki”. Po obiedzie (także arabskim – czyli soczewicy, kaszy lub ryżu z mięsem mielonym i warzywami) razem z dyżurującymi nauczycielami żegnamy pierwszaków i drugoklasistów kończących lekcje, a czasem pomagamy przy kateringu zapewniającym obiad dla najmłodszych uczniów. Po południu jest czas na przygotowanie się do następnych programów i aktywności, czas na zwykłe domowe obowiązki i na kolejny dzień pracy.
A na co dzień: jedna siostra wolontaryjnie katechizuje w przedszkolu i zerówce, jedna siostra ma konsultacje psychologiczne z trudnymi dziećmi z młodszych klas i kółko ekologiczne, a ja jestem obecna na lekcjach religii prowadzonych przez świeckie nauczycielki, służąc radą i wyjaśnieniami. Należy tutaj wspomnieć, że w tym kraju, gdzie religią państwową jest judaizm, a chrześcijanie stanowią zaledwie 2% społeczeństwa, nie ma żadnych pełnowymiarowych studiów teologicznych (na uniwersytecie w Betlejem jest kurs teologii zakończony dyplomem, ale ponieważ Betlejem jest w Palestynie, dyplom ten nie zawsze jest w pełni honorowany przez szkoły w Izraelu, ponad to tak naprawdę religia jest tylko w prywatnych szkołach prowadzonych przez instytucje religijne). Katechetki zatrudnione w szkołach to zazwyczaj pobożne matki, nauczycielki innych przedmiotów, które przekazują wiedzę religijną bardziej w oparciu o swoje doświadczenie wiary niż o konkretną wiedzę z tej dziedziny. Niektóre odbyły krótkie kursy organizowane przez jakiegoś biskupa albo proboszcza, ale nie wszystkie miały taką okazję. Czasem zdarzało się, że w obliczu postawionego przez nastoletnich uczniów pytania, katechetka nie umiała na nie odpowiedzieć lub odpowiedziała jak jej się wydawało – niekoniecznie zgodnie z nauczaniem Kościoła, co zniechęcało młodych ludzi do wiary. Dlatego, jeśli nie ma możliwości kursów, nauczycielki religii cenią sobie obecność i wsparcie sióstr w czasie lekcji.
Podsumowanie
Pole działalności duszpasterskiej i potrzeba edukacji religijnej są naprawdę ogromne. Mówienie o Bogu, w środowisku, gdzie trzeba ważyć każde słowo, żeby nie urazić uczuć przedstawicieli pozostałych dwóch wielkich religii wymaga wielkiej delikatności. Dodatkową trudnością jest język. Trudny w gramatyce dla samych Arabów, trudny w wymowie dla Europejczyków. Np. pomagając przy rozdawaniu obiadów dla pierwszoklasistów chciałam im powiedzieć, żeby przy wrzucaniu resztek do kosza obniżyli talerz, bo większość śmieci lądowała na podłodze obok kosza. Znając podstawowe słówka – „góra” i „dół”, powtarzałam każdemu podchodzącemu dziecku, że talerzyk „tahet”, czyli „w dół”, ale dzieciaki patrzyły na mnie z uśmiechem ale bez zrozumienia. W końcu jedna z pomagających nauczycielek powiedziała: Siostro to „tahet”, które siostra chce powiedzieć ma łagodniejsze „h”, a to „tahet” z twardym „h”, które siostra mówi to znaczy „łóżko”, dlatego dzieci nie rozumieją czemu siostra mówi o łóżku kiedy one trzymają talerze.
Kolejną trudnością jest bardziej tradycyjne niż głębokie przeżywanie wiary. Msza Święta jest często traktowana jako obowiązek podtrzymujący tradycję rodzinną, niż jako spotkanie z żywym Bogiem. W tej kulturze luźnego traktowania czasu, dla wielu wiernych nie ma znaczenia, czy przyjdą do kościoła przed Ewangelią, na kazaniu, czy tuż przed samą komunią – komunia przyjęta, obowiązek spełniony. Być może bierze się to z faktu, że dawno temu, w tym niechrześcijańskim kraju była w niedzielę jedna długa Msza w długim obrządku bizantyjskim, rodzina, dzieliła się – na pierwsze pół Mszy przychodziła mama, w połowie wychodziła, żeby przygotować obiad, a na drugą połowę Mszy przychodził tata, który wcześniej pilnował dzieci w domu, gdy mama była w kościele. Może bierze się to stąd, że bez odpowiednio przygotowanych katechetów, znaczenie Eucharystii nie zostało przekazane całym pokoleniom przekazującym wiarę swoim dzieciom. Może też być, że mieszanka obrządków i wyznań chrześcijańskich, które kładą nacisk na różne praktyki religijne i aspekty wiary spowodowała, że ludzie zagubili to co powinno być najważniejsze. Niemniej jednak można też zaobserwować zainteresowanie wiarą, poszukiwanie odpowiedzi. Młodzież ma wiele konkretnych pytań dotyczących wiary. Wiara jest tematem o którym się rozmawia na szkolnych przerwach, wymieniając doświadczenia z kolegami i koleżankami muzułmanami. Niektóre dzieci mają głębokie pragnienie modlitwy i chętnie przychodzą na dodatkowe modlitwy poranne w szkole, przechodząc obok figury Maryi na szkolnym korytarzu, prawie każde dziecko dotyka rąk Maryi i robi znak krzyża. Generalnie mówiąc są nadzieje i są wyzwania. Niemniej jednak pomimo wszystkich wyzwań: językowych, kulturowych, socjo-politycznych, itd., dla mnie osobiście, to jest miejsce mojej misji. I chociaż może nigdy specjalnie nie myślałam o Ziemi Świętej jako miejscu mojej pracy misyjnej, to cieszę się, że tu jestem, dziękuję Bogu, że mnie tu przysłał i czuję, że jestem na swoim miejscu.
s. Barbara SDS
*****
Siostra Barbara Kowalska, salwatorianka, misjonarka, katechetka, tłumaczka. Zamiłowanie do pracy misyjnej wykazywała od początku swojego życia zakonnego. Od kilku lat realizuje swoje misyjne posłannictwo w Ziemi Świętej.
Tydzień Misyjny 2018