4. Wierność i Konsekwencja
- 4. Wierność i Konsekwencja
Stulecie śmierci o. Franciszka Marii od Krzyża Jordana
Założyciela Salwatorianów i Salwatorianek
Dzisiaj podczas kolejnego spotkania chciałabym powiedzieć o dwóch cechach naszego drogiego Ojca Założyciela, Franciszka Jordana. Mianowicie o jego wierności wewnętrznym poruszeniom i natchnieniom, wierności wobec powołania założycielskiego, wobec posłannictwa apostolskiego, wreszcie wobec Boga i Jego woli oraz o konsekwencji w działaniu - trwałym, sumiennym wypełnianiu tego, co rodziło się w jego sercu i było urzeczywistnieniem natchnień, które otrzymywał z góry. Obie te cechy zawierają się w jednym określeniu, czy raczej postawie, o której o. Jordan bardzo często mówił i do której często wracał w swoich przemówieniach skierowanych do salwatorianów i salwatorianek. Mowa tu o gorliwości. Tak pisał w czasie gdy poznawał i rozważał swoje powołanie: „Nie trać nadziei, gdy zniknie twoja przewodnia gwiazda! Trzymaj się wiernie Boga i szukaj z uczciwością i wszelką gorliwością; wtedy Bóg zaprowadzi cię z pewnością do dobrego celu (…).” (DDI/43).
Kiedy o. Franciszek Jordan rozeznał, że Bóg wzywa go do założenia Zgromadzenia, uchwycił się mocno tego zadania, aby wiernie je wypełnić, ponieważ odczytywał je jako wolę Bożą. Przez całe życie wykazywał dużo pilności i zapału aby zrealizować to czego chce Bóg: aby wszyscy ludzie znali i kochali Jezusa Chrystusa Zbawiciela świata. Zachęcał do tego swoje duchowe dzieci i napominał, abyśmy wszyscy byli świadomi powagi wzniosłego posłannictwa, jakie zostało powierzone szczególnie Salwatorianom i Salwatoriankom. Przypominał: „Obyśmy nigdy nie zapomnieli, że na ziemi mogą być ludzie, których wieczne zbawienie związał Bóg z naszą gorliwością i modlitwą.” (DDI/88), stąd tak ważne jest pielęgnowanie w naszym życiu duchowym tych dwóch postaw: gorliwości i modlitwy. Myślę, że to zaproszenie może być skierowane do każdego z nas, do wszystkich członków Kościoła. To wielka odpowiedzialność, kiedy Bóg wiąże wieczne zbawienie innych ludzi z poziomem i jakością naszej gorliwości, modlitwy, wierności. Czy mamy tego świadomość? Wiedząc o swojej kruchości, o. Jordan napomina siebie słowami: „Miej się stale na baczności, żeby twoja gorliwość nie ostygła.” (DDI/106).
Czym zatem pobudzana jest owa gorliwość, konsekwencja, wierność, posłuszeństwo Bożym natchnieniom?
Chciałabym przytoczyć teraz fragment z Dziennika Duchowego o. Jordana, który jest swoistym przykładem tego jak formowała się w nim owa wierność i gorliwość a także będący jednym z licznych zapisków jego duchowej walki wewnętrznej, nasyconej wieloma, sprzecznymi emocjami, której doświadczył Jordan w czasie swoich rekolekcji przed święceniami kapłańskimi. Był to rok 1878. W treści, da się wyczuć ogromną dramaturgię przeżywanych doświadczeń, pytań bez odpowiedzi, żarliwej prośby, odrobinę pretensji czy wyrzutu do Boga aż do otrzymania pociechy i odpowiedzi na nurtujące go sprawy. Owo zmaganie było balansowaniem między pewnością a zwątpieniem, między otuchą a rezygnacją, między światłem i ciemnością – było głębokim spotkaniem ze Stwórcą. Czytając jego notatki można rozróżnić moment w którym to on sam przedstawia Bogu rozterki swojej duszy oraz moment w którym otrzymuje odpowiedzi, jakby światło z góry i sam siebie napomina.
„O Jezu, uwolnij mnie od moich lęków, utrapień i ułomności i daj mi znowu radość Twojego zbawienia! Tak, ufam że dla Twojej chwały i dla zbawienia dusz mogę pracować aż do przelania własnej krwi (…). Ty, dobry Jezu, wybawiłeś dusze Twoją drogocenną Krwią; a ja, którego obsypałeś dobrodziejstwami, miałbym przyglądać się temu bezczynnie?(DDI/136-137). Budzi się myśl, natchnienie, światło, które o. Jordan ujął następująco: „Twoja gorliwość niech wypływa zawsze z miłości Boga, niech będzie kierowana przez wolę Bożą i niech będzie ustalona przez mądrość, wytrwałość i sprawiedliwość. (DDI/137). Owa intuicja jest kluczem dalszych rozmyślań Jordana a zarazem sednem tego, do jakiej misji powołuje go Bóg i czego od niego oczekuje. Ponieważ tylko przez miłość i dzięki miłości do Boga, Jordan będzie zdolny odpowiedzieć Bogu na Jego wezwanie, urzeczywistnić Jego zamysły, wypełnić powołanie, którym obdarzył go w swej dobroci Bóg a które z kolei (czy raczej przede wszystkim) wypływa z miłości Boga do człowieka. Walka duchowa trwa jednak nadal. Jordan snując dalsze rozważania, opiera się na mocnej stronie swojej osobowości (w tym duchowym/wewnętrznym znaczeniu), wykorzystuje swoją najmocniejszą broń jaką posiadał, mianowicie zaufanie Bogu. Z dziecięcą prostotą przyjmuje zaproszenie do bycia narzędziem, do bycia sługą Pana i oddaje się w Jego ręce, świadomy swoich braków i niedoskonałości. Tak zapisał: „Mam nadzieję, że zostanę uwolniony od pokus, jeśli pochłonie mnie żarliwość o dusze i o chwałę Bożą. O dobry i najukochańszy Jezu, jak bardzo i jak często zachęcałeś mnie do gorliwości duszy, a ja mam patrzeć bezczynnie? Czy mam odejść z tego życia z pustymi rękami i bez pociechy? Panie proszę Cię, daj mi czas i okazję, że rozpocznę! O Panie znowu ożywam, znowu ożywam! O Panie jak długo jeszcze będziesz zwlekał? O Panie co może mnie pocieszyć prawdziwie i całkowicie, jeśli nie to, że żyję całkowicie dla Ciebie, zużywam wszystkie moje siły dla głoszenia Twojej chwały i zbawienia dusz i umieram dla Ciebie?” (DDI/138). Potem notuje znamienne natchnienie duszy, które staje się odpowiedzią na jego wołanie i potwierdzeniem wewnętrznych myśli co do założenia zgromadzenia: „Wykonaj z Bożą pomocą zaplanowane dzieło!” (DDI/138). Pełen wewnętrznej pociechy woła do Boga: „O Jezu, jak pięknie jest trudzić się dla Ciebie, pracować i męczyć się dla Twojej chwały i dla zbawienia dusz! Czyż święta gorliwość nie jest jedynym, przez Boga chcianym lekarstwem, które cię może czynić zdrowym: płomienna dla Boga i zbawienia dusz, która pozwoli ci się mobilizować do niezmordowanego wysiłku, kierowanego przez dobry zamiar oraz podsycanego Bożą miłością? (…) Cokolwiek byś czynił, ku jakiemukolwiek zadaniu byś się zwrócił, czyń to zawsze z myślą, że służy chwale Boga i zbawieniu ludzi!” (DDI/138).
Miłość do Boga uzdalnia człowieka do przyjęcia i wypełnienia posłannictwa, do wiernego i gorliwego trwania w tym, co raz się wybrało i uczyniło sensem życia. Człowiek z miłości do Boga, odpowiada na Bożą miłość.
Zachęcając swoich współbraci do wzrastania w gorliwości, o. Franciszek Jordan zwrócił uwagę na roztropność, dbając w ten sposób o pewną równowagę, o mądry rozwój duchowy i dojrzewanie do bycia świętym – do życia i postępowania zgodnie z wolą Bożą. Tak napisał: „(…) gorliwości musi towarzyszyć roztropność! (…) Gorliwość bez roztropności niesie tylko szkodę! Ale nie chodzi tu o mądrość tego świata; powinna nas prowadzić prawdziwa mądrość. Ta mądrość związana jest z pokorą i wymaga, aby nie pracować i nie działać po swojemu.”(Przemówienia, 11.05.1894);„W pracy kieruj się nie własną swawolą, lecz poczuciem obowiązku i świętej gorliwości.” (DDI/92).
Słowa te, o. Jordan odniósł nie tylko do rozeznawania spraw Bożych. Odniósł je także do płaszczyzny codzienności, relacji międzyludzkich, do tego w jaki sposób działamy. Czy liczy się tylko i wyłącznie moje zdanie, czy potrafię przyjąć dobre rady i pomoc ze strony innych, czy moje działanie opiera się na swawolnemu postępowaniu bez uczynienia refleksji i zauważenia potrzeb innych w moim otoczeniu?
Ojciec Założyciel pragnął wypełnić wole Bożą, miłość do Zbawiciela podsycała jego gorliwość a i on sam często w swoim Dzienniku zapisywał myśli w formie napominania samego siebie, ciągle ufając, że Opatrzność Boża trzyma go w Swoich rękach, pomoże wytrwać i obdaruje życiem wiecznym. Pisał: „Wytrwaj wiernie duszo doświadczona! Twoja zapłata jest przygotowana (…) jeszcze kilka dni drobnych wysiłków, a potem wieczność nieskończonego szczęścia, którego przedsmakiem cieszyć się będziesz prawdopodobnie już tu na ziemi; ponieważ po skończonej próbie Bóg najczęściej daje oczyszczonej duszy pociechę, radość i pokój.” (DD I/103).
Podsumowując dzisiejszą refleksję, pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jeden element, który subtelnie dochodzi do głosu, przy końcu naszych rozważań na temat wierności i konsekwencji u o. Jordana. Tym elementem jest podobieństwo dotyczące motywacji i postępowania Założyciela w jego misji na ziemi, do tego jakim kierował się Jezus w realizowaniu swojej misji. Dokonując dzieła zbawienia, Jezus do końca był uległy Ojcu. W swoich słowach, czynach, gestach miłości, wskazywał na Ojca, na swoją głęboką relację z Nim, bo chciał aby wszyscy kochali Ojca tak, jak On Go miłował. Swoją misję zrealizował oddając samego siebie Ojcu i z miłości do Niego wypełnił Jego wolę. Niczego bardziej nie pragnął. Posłuszny słowu Ojca, był gotowy uczynić wszystko, bo żył w miłosnej jedności z Nim. Wpatrzony w Zbawiciela, o. Jordan pragnął w swoim powołaniu naśladować Jezusa we wszystkim i czynić tylko to, co Jemu się podoba. Chciał być poddany Jezusowi, tak jak Jezus był poddany Ojcu. Chciał wypełnić dzieło swojego Boga. Ojciec Jordan był w zażyłej relacji z Nim, całe jego życie było przepełnione Bogiem i nasycone pragnieniem wypełniania Jego woli. Wydawałoby się, że był człowiekiem silnym, wyćwiczonym w gorliwości, posłuszeństwie i karności – z jednej strony może i tak, ale przed Bogiem upadał na kolana i był bezbronny jak dziecko, miał świadomość, że wolę Boga może zrealizować tylko dzięki Jego pomocy a nie dzięki swojej sile, zdolnościom czy sukcesom. Szukanie woli Ojca jest potwierdzeniem rzeczywistej (autentycznej) dziecięcej relacji z Bogiem. Jezus wszystko co czynił, przeżywał w głębokim zjednoczeniu z Ojcem. Jordan naśladował swojego Mistrza, czyniąc podobnie.
Podstawą więzi Jezusa z Ojcem i Jordana z Bogiem jest miłość. Swoim życiem, czynami i słowami ciągle wskazywał na Boga, nie na siebie, wskazywał na Tego przez którego wszystko istnieje.
„O mój Panie i mój Boże, spraw abym z Twoją pomocą dzieło, które rozpocząłem ku Twojej chwale, również dokończył; aby wszyscy ludzie przyjęli Twoje święte nauczanie i że ja w końcu oddam moje życie w płomiennej miłości ku Tobie i dla Twojej chwały! Amen.” (DDI/120)
Goczałkowice-Zdrój 15.04.2018 r. s. Barbara Szczygieł SDS